DO „POTWORÓW I KRYTYKÓW”
Słowo o słowie, czyli funkcje metajęzyka
Otrzymałam w ostatnich dniach dziesiątki listów od pewnego niezbyt uprzejmego pana, który raczy sobie uzurpować wyłączne prawo do rozpowszechniania osiągnięć nurtu ‘neo-quenejskiego’ na polskim gruncie tolkienistyczno-lingwistycznym. Przy czym sam nie stworzył żadnego oryginalnego kursu językowego, który dawałby mu prawo plasować się w trójcy: Fauskanger – Renk – Gal. Celowo nie wymieniam nazwiska owego pana, a tylko skróconą formę jego pseudonimu.
Publikację Lhammarionu uznał on za fakt oburzający i obrazoburczy, mimo iż nie zadał sobie trudu, by sięgnąć wzrokiem poza okładkę i lekturę tytułu.
Sam wyraz Lhammarion uznał on za słowo o genezie sindarińskiej, a co za tym idzie – nieprzystające do opisu zjawisk, zachodzących w Quenji. Gdyby przeczytał choć przedmowę do Lhammarionu wiedziałby, że celowo użyłam słowa, zaczerpniętego z noldorinu, chcąc zachować analogię do słowa Lhammasethen – słynnej relacji na temat języków autorstwa Pengoloda. Rozprawa ta określa mianem Quenyi język, którym posługiwano się w Valinorze, służący zarówno do komunikacji elfów z Valarami, jak i wymiany językowej między Lindarami i Noldorami zamieszkującymi na wzgórzach Kor (kortirion, koreldarin, kornoldorin). Tak rozumiana Quenya ma w sobie wiele z Noldorinu.
O tym, że ‘lhammas’ jest słowem o noldorińskich korzeniach, mówi Dodatek Etymologiczny, rodem z HoMe (The History of Middle-earth).
Lekceważone dziś HoMe powinnno być wciąż traktowane przez badaczy jak DOM, czyli źródło pierwotne. Czerpanie wiedzy ze źródła, nieskażonego licznymi opracowaniami, które zawsze niosą z sobą ryzyko błędu, jest moim zdaniem obowiązkową praktyką każdego badacza.
Słowo ‘lhammas’ nie zostało więc zaczerpnięte z sindarinu, jak twierdzi rozsierdzony pan Gal, choć naturalnie wszystkie języki elfickie są ze sobą spokrewnione. Wszystko jedno, czy odwołamy się tu do mitu o Wieży Babel, czy tylko do podań Gilfanona.
Zdaniem tego ostatniego Quendi – czyli istoty mówiące – otrzymały mowę jako dar od samego Iluvatara, a zatem język miał charakter objawienia. Inna wersja podaje, że pierwotny język Quendich pochodził od Valarów i został im przekazany przez Oromego, stąd nazwa Oromin. Podział na sindarin i eldarin nastąpił wraz z ową wędrówką Ludu Gwiazd i pierwszym rozłamem,, na skutek którego część elfów pozostała w Śródziemiu, podczas gdy inni podążyli na Zachód. Sindarin rozwijał się zatem na starym lądzie, choć Noldorowie, którzy wrócili do Śródziemia, mieli także wkład w jego rozwój.
Oburzenie Gala dotyczy także mojej stonowanej krytyki osiągnięć Thorstena Renka i Helge Fauskangera.
Odważyłam się bowiem poddać w wątpliwość sam tytuł opracowania Renka „Quetin i lambë Eldaiva”. Podtrzymuję swoje stanowisko. Quetin i lambë Eldaiva w dosłownym przekładzie na język polski znaczy tyle, co „Mówię język elficki”. W podobny sposób mówią zazwyczaj cudzoziemcy, nie mający pojęcia o zjawisku deklinacji. Użycie biernika (accusativ) jest uzasadnione wówczas, jeśli przyjmiemy, że quetin, oprócz ‘mówię’, ma jeszcze inne znaczenie: ‘wymawiam’. W takim kontekście widział to prawdopodobnie sam prof. Tolkien. Jeśli użyjemy zwrotu Quetin i lambë Eldaiva odniesieniu do fonetyki, czyli: wymawiam język elficki, popełnimy mniejsze zło. Wymawiać (pronounce) można bowiem głoski i poszczególne słowa. Moglibyśmy zatem powiedzieć: Quetin amandi, puntar, samnar, suryar ar nengwi – wymawiam samogłoski, spółgłoski zwarte, dyftongi, spółgłoski szczelinowe i głoski nosowe.
Jeśli jednak chcemy powiedzieć: MÓWIĘ JĘZYKIEM ELFICKIM, musimy użyć narzędnika! Posługuję się CZYM? Językiem. Zatem: Quetin I lambenen eldaiva; oraz lambinen lub lambainen – językami ( w zależności od tego, czy przyjmiemy formę lamba, lambar; czy lambe, lambi; quenejskie rzeczowniki często posiadają dwie formy mnogie).
Zaznaczam, że nie tylko Renk popełnił błąd w tym przypadku. Na przykład, przychylności Elfickiego Towarzystwa Językowego nie zyskała praca autorstwa Ruth Noel ‘The Languages of Tolkien's Middle Earth’. W prezentowanej na stronie elvish.org opinii autorstwa Irene Gates, książka Ruth Noel została uznana za przestarzałą. Autorka krytycznej recenzji zarzuciła Ruth Noel m.in. błąd w programowym sformułowaniu: ‘Quenuvalye i lamber Eldareva’. Zdaniem Irene Gates powinno ono brzmieć: Quetuvalye i lambi Eldaive, ale i ona popełnia tu błąd, winno być bowiem: Quetuvalye i lambinen Eldaiva, co w tłumaczeniu znaczy: Przemówisz językami eldarów.
Podobnie, jak u Fauskangera wyrażenie ‘piszę ręką, lub piórem’ wymaga użycia formy instrumentalnej, tak samo powiedzenie: mówię językiem. Fauskanger myli się jednak rozszerzając tę formę na osoby, np. I parma tecina Eldainen – księga napisana Elfem, jest oczywiście niepoprawne i powinno być skorygowane poprzez użycie accusativu: księga napisana przez kogo, a nie: kim.
Pan Gal Anonim zarzucający mi co chwila pychę i głupotę, stwierdził, że wie na temat tolkienowskiej odpowiedzi na list Plotza znacznie więcej ode mnie, gdy więc odesłałam go do źródeł, odrobił lekcję i podał mi formę narzędnika singularis, brzmiącą: lambenen, analogicznie do ‘lassenen’.
Dzięki niemu odkryłam, że w Lhammarionie pojawia się literówka: lambonen, która w kolejnych edycjach zostanie poprawiona. Spór toczy się jednak nie o pisownię, lecz o czelność uprawiania quenyi na własną rękę.
Mój adwersarz stwierdził, że popełniam świętokradztwo, poprawiając Wynalazcę. On sam jednak poprawiał samego siebie wielokrotnie, dzięki czemu możemy śledzić postępy w jego pracy na podstawie chociażby trzech wersji poematu Oilima Markirya.
Fauskangerowi także się zdarzyło poprawiać Mistrza, gdy zamiast formy Nurtale Valinorieva (genetive possesive) użył on formy Nurtale Valinoreo (genetive ablative), analogicznie do formy ‘noreo’, użytej w przysiędze Ciriona. Mówimy bowiem “Ukrycie Valinoru”, a nie “Ukrycie Valinorejskie”.
Do wszystkich tych wniosków można dojść samodzielnie, studiując uważnie same źródła (nie opracowania innych badaczy) i to zaledwie w sześć miesięcy.
Oczywiście, błędy zdarzają się zawsze (nie jestem w tym przypadku wyjątkiem) ale nawet podążanie ścieżką wydeptaną stopami innych lingwistów, nie uchroni nas przed ich popełnianiem. Oczywiście, sam Wynalazca nigdy autoryzuje żadnego studium na temat języków elfickich, przynajmniej nie na tym świecie, możemy się więc prześcigać w rekonstrukcji kodu językowego, który pozostawił, lecz zawsze będzie to mieć charakter umowny. To dlatego postanowiłam nadać mojemu studium charakter “I tyalie lambaiva” czyli gry, potyczki językowej, a nie walki na noże.
I Qesse Angren
PS: Mój pseudonim I Qesse Angren – Żelazne Pióro także wydał się memu korespondentowi problematyczny. Słowo ‘qesse’ pojawia się bowiem w dwóch formach: ta wyżej przytoczona pochodzi z Etymologii, podczas gdy dodatek “Alfabety i pisma”, w przekładzie Ryszarda Derdzińskiego podaje formę ‘quesse’. Pocieszam się zatem faktem, że nie mnie jednej zdarzają się literówki.
Angren także jest formą noldorińską, lecz brzmi lepiej niż Angaina, dlatego postanowiłam jej nie zmieniać. Podobnie jak w języku polskim można znaleźć niemieckie i rosyjskie nazwiska, tak w każdym systemie językowym i modelu kulturowym istnieje zjawisko wymiany. Zachęcam zatem do nieagresywnej wymiany uwag:-)